W pewnych dniach kobieta staje się jędzą. W tym okresie przeszkadza jej wszystko, słońce świeci za głośno i ptaki latają za nisko. Niektóre kobiety podczas miesiączki zmieniają się nie do poznania. Winę za to ponoszą hormony i ich stężenie. Głównym winowajcą jest progesteron, estrogen i prolaktyna. W drugiej połowie cyklu kobieta zaczyna zmieniać się fizycznie, w jej komórkach gromadzi się woda, skóra staje się bardziej przetłuszczona, na twarzy mogą pojawiać się pryszcze. Jeśli nie wiemy jaki śluz przed okresem powinniśmy mieć, to poczytajmy poradniki dla młodych dziewczyn. Śluz jest wtedy raczej rzadki i przeźroczysty. Nasz brzuch staje się napęczniały, bolą nas piersi i z byle powodu jesteśmy w stanie się rozpłakać. Niektóre z kobiet w tym czasie ratują się tabletkami uspokajającymi lub wyciszającymi. Nie jest to zdrowe wyjście, ale u niektórych pań wysoki poziom hormonów kobiecych wpływa negatywnie na serotoninę oraz dopaminę. Neuroprzekaźniki te odpowiadają za nasz dobry humor i za radzenie sobie z emocjami. Nie bez powodu mówi się, że kobieta podczas miesiączki jest bardzo humorzasta, to tykająca bomba. Po siedmiu ciężkich dniach, wszystko wraca do normy, stajemy się wyciszone, zwiększa się poziom estrogenów, a zmniejsza progesteronu. Śluz wtedy staje się gęstszy i mętniejszy, woda z naszego organizmu jest wydalana. Gruczoły łojowe pod wpływem estrogenu, zmniejszają produkcję sebum. Nasza cera staje się czystsza, gładsza, pryszcze znikają. Nasze oczy zaczynają błyszczeć, a my mamy bardzo dobry humor. Po upływie piętnastu dni znowu zaczyna się karuzela hormonalna. Jeśli nasz zespół napięcia przedmiesiączkowego jest dla nas bardzo uporczywy to możemy załagodzić go ziołami. Istnieją rośliny, które wpływają na nasze samopoczucie, regulują stężenie hormonów, doprowadzając je do optymalnego dla nas stężenia. Te rośliny zwykle pochodzą z medycyny indyjskiej, czyli ajurwedy. Medycyna chińska ma tysiące lat, rośliny są przebadane i bezpieczne. Warto pomyśleć o tej alternatywie.
