Rynek pracy przechodzi w ostatnich latach coś, co można nazwać małą transformacją. Jeszcze kilka lat temu, w czasach kryzysu gospodarczego, wiele osób pozostawało bez zatrudnienia. Były to w większości osoby bezrobotne chcące podjąć pracę, jednak z różnych przyczyn nie mogące jej znaleźć. Panujący wtedy marazm sprawiał, że popyt na pracę był znikomy. Ci, którzy już pracowali często musieli godzić się na pewne ustępstwa, aby zachować ówczesne miejsce pracy. Wynikało to z wielu kłopotów przedsiębiorstw, które nie mogły poradzić sobie ze skutkami kryzysu finansowego. Zyski firm drastycznie spadały, nierzadko notowano straty. Ci, którzy mieli rezerwy na takie sytuacje przetrwali. Niemniej jednak na rynku upadło również wiele ogromnych korporacji, które z założenia uważane były za bezpieczne. Popyt na pracę był niewielki, ludzie z racji braku pracy nie mieli wystarczających oszczędności, aby kupować drogie produkty. Skupiali się na zaspokajaniu potrzeb podstawowych. To również nie pomagało firmom, ponieważ musiały one w sposób istotny ograniczyć podaż.
Minęło kilka lat i sytuacja na rynku odmieniła się. W ekonomii takie sytuacje nazywa się cyklami koniunkturalnymi. Prosto mówiąc, raz jest lepiej, raz nieco gorzej. Obecnie często mówi się o rynku pracownika. Żywe jest pojęcie, że to praca szuka człowieka, a nie na odwrót. Niemniej jednak nie można popadać w hurraoptymizm. Pomimo, że miejsc pracy jest faktycznie więcej, to w rzeczywistości nie musi już to wyglądać tak kolorowo. Nie wszyscy chcą godzić się na warunki pracodawców, co więcej nie wszyscy chcą wykonywać dany rodzaj pracy, który nierzadko rozmija się z faktycznym wykształceniem. Każdy z pewnością chciałby wykonywać pracę, która będzie dawać mu mnóstwo satysfakcji. Można powiedzieć, że znalezienie dobrze płatnej pracy pozwalającej na spełnienie zawodowe jest obecnie również tak trudne, jak kilka lat temu znalezienie jakiegokolwiek zatrudnienia.
Wraz z poszukiwaniem pracy wiąże się konstruowanie nowych CV, czekanie na telefon, rozmowy kwalifikacyjne i czasami wiele innych formalności. Moment, kiedy osoba dowiaduje się, że otrzymała wymarzoną pracę jest z pewnością szczęśliwym momentem życia. Nie można powiedzieć, że jednym z najszczęśliwszych, ponieważ każdy ma inne priorytety.
Niemniej jednak, zakładając scenariusz otrzymania wymarzonej pracy należy liczyć się z podpisaniem umowy (zakłada się, że nie będzie to praca na czarno). Tutaj, pomimo rzekomo dominującego rynku pracownika często pojawia się problem. Z pewnością każdy chciałby otrzymać już od początku umowę o pracę. Dzisiejsze praktyki pracodawców nie wskazują jednak na taki trend. Wciąż popularna jest umowa zlecenie. To rodzaj umowy, który reguluje kodeks cywilny, a nie kodeks pracy. Tak w skrócie i to bardzo telegraficznym można wskazać na różnice pomiędzy umową zlecenie, a umową o pracę. Niemniej jednak, pomimo wielu zmian w kwestii umów zlecenie nadal przegrywa ona z umową o pracę. Co więcej, wraz z pewnymi obostrzeniami w tym wymiarze na popularności zyskują wszelkiego rodzaju kontrakty, czy umowy agencyjne. Koniec końców załóżmy, że ktoś dostał umowę zlecenie.
Umowa zlecenie jest szczególnie popularna wśród studentów. Wiąże się to z tym, że pracodawca w tym przypadku oszczędza na niektórych składkach odprowadzanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Często również pojawia się pytanie, co z podatkiem. Często popularną czynnością est wpisywanie w wyszukiwarkę umowa zlecenie pit. Tak skonstruowane polecenie zwróci różne wyniki. Umowa zlecenie pit to zagadnienie ważne z punktu widzenia podatnika, ale również płatnika. Osoba fizyczna będąca zleceniobiorcą musi pamiętać o rozliczaniu się z właściwym dla miejsca zamieszkania Urzędem Skarbowym. Płatnik, czyli zleceniodawca musi natomiast pamiętać o odprowadzaniu należnych zaliczek na podatek dochodowy.
Ważne w tym przypadku jest nazewnictwo. Wpisując frazę umowa zlecenie pit zakłada się, że mamy do czynienia z umową zlecenie. Nie można w tym przypadku stosować pojęć pracownika i pracodawcy. W przypadku umowy zlecenie nie zachodzi stosunek pracy. Umowa, jak już wcześniej wspomniano, nie jest regulowana przez kodeks pracy, ale kodeks cywilny. W przypadku takiego rodzaju umowy musimy mówić o zleceniodawcy oraz zleceniobiorcy. W odniesieniu do podatku dochodowego to sytuacja jest tu często podobna do umowy o pracę. Zleceniodawca jest płatnikiem składek (tak, jak w przypadku umowy o pracę płatnikiem jest pracodawca). To na zleceniodawcy ciąży obowiązek poprawnego rozliczania i odprowadzania składek na podatek dochodowy, chyba że w umowie ujęto inaczej. Podatnik, czyli zleceniobiorca może wpisywać frazę umowa zlecenie pit. Dowie się w takim przypadku, że na nim ciąży obowiązek rozliczenia się z urzędem skarbowym do końca kwietnia następnego roku. Przykładowo, za 2018 rok podatnik musi złożyć zeznanie podatkowe do końca kwietnia 2019 roku.
Ułatwieniem w tej sytuacji jest to, że płatnik składek czyli zleceniodawca ma obowiązek do końca lutego 2019 roku wysłać do podatnika PIT-11, w którym wyszczególnione będą dochody z tytułu wykonywanego zlecenia oraz wysokość odprowadzonych przez zleceniodawcę zaliczek na podatek dochodowy.
Kwestia składek ZUS leży również po stronie zleceniodawcy. Należy pamiętać, że ma on obowiązek zgłosić zleceniobiorcę do ZUS w terminie do 7 dni od momentu podpisania umowy. Warto dopilnować tą czynność. Obecna technologia pozwala na bezproblemowe wykonanie tego czynu. Wystarczy założyć profil zaufany oraz konto za portalu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Tam bez problemu logując się na konto użytkownika można sprawdzić informacje o wysokości odprowadzonych składek na ubezpieczenia społeczne. Co ważne, można również sprawdzić, czy zleceniodawca zgłosił zleceniobiorcę do ubezpieczeń społecznych.
Z powyższego wynika, że wpisywanie frazy umowa zlecenie pit może zwrócić często ciekawe rezultaty. Niemniej jednak alternatywnie można odwiedzić najbliższy urząd skarbowy i dowiedzieć się, jaka powinna być poprawna procedura. Urzędnik z pewnością pomoże w tych kwestiach.
